Facebook jest obecnie jednym z najczęściej wykorzystywanych narzędzi marketingowych tłumaczy. Można na nim promować zarówno swój biznes tłumaczeniowy, jak i publikować osobiste posty. Mam pewne doświadczenie w tej formie promocji, dlatego chciałbym się podzielić z Tobą informacjami, co warto robić, a czego trzeba unikać na FB. Jeśli jesteś bardziej zainteresowany tym tematem, zapraszam na inne strony.
Facebook na pewno nie jest moją ulubioną stroną społecznościową i często promocja na tym portalu zamienia się w bezsensowne marnowanie czasu. Stworzyłem swój profil osobisty dopiero po rozpowszechnieniu się serwisu, bo chciałem mieć kontakt ze znajomymi ze studiów, którzy rozjechali się po Polsce. Co więcej, profil osobisty był obowiązkowy, jeśli chodzi o promocję firmy. Zawsze starałem się publikować więcej na własnej stronie tłumaczeniowej niż na profilu.
Jak często publikować posty?
Jest wiele metod na publikowanie postów i każdy „specjalista” od promocji ma inne zdanie. Sami twórcy Facebooka twierdzą, że najlepiej jest publikować raz dziennie. Znam też osoby, które publikują tak często, jak to tylko możliwe. Nie ma złotej reguły. Z tego powodu powinieneś sprawdzać, jak duże jest zaangażowanie odbiorców i modyfikować czas ich wstawiania. Zauważyłem, że publikowanie raz lub dwa razy dziennie jest niezłym rozwiązaniem. Gdy robisz to częściej, zaczyna to denerwować ludzi i tracisz fanów. Tak, jak już wspominałem, warto monitorować, jaka częstotliwość publikacji najbardziej pasuje Twoim odbiorcom.
Co wolno robić, a czego należy unikać?
Wielu ludzi denerwuje publikowanie tych samych postów na Facebooku, Twitterze i jeszcze wysyłanie ich e-mailem. Ten problem dotyczy także Google+ i LinkedIn i innych społecznościówek. Dlaczego należy tego unikać? Jest kilka ważnych powodów:
- Każde z tych mediów jest inne i spotykamy na nich różnych odbiorców.
- Częste publikowanie tego samego wpływa na wypisywanie się ludzi z listy.
- Daje to także poczucie, że jesteśmy leniwi.
- Niektóre rzeczy, jak hashtagi, nie działają na LinkedIn i od razu widać, że po prostu wkleiłeś wpis.
Podobnie jest z małpkami, których używa się na Twitterze.
Postaw na:
- Nieco dłuższe opisy postów – nie ograniczaj się do 140 znaków, jak na Twitterze. Jeśli napiszesz coś ciekawego, będziesz mógł przyciągnąć uwagę czytelników i ich zaciekawić.
- Publikuj tylko interesujące rzeczy – powinny być związane z Twoim biznesem lub z tym, czym zajmują się Twoi klienci. Bardzo często publikuję informacje branżowe, ale klienci chętnie czytają także teksty na temat brandingu i marketingu, a także infografiki i teksty o kawie. Powinieneś sprawdzić, które posty działają najlepiej.
- Bądź ludzki – nie bój się pokazać swoją osobowość, ale zwróć uwagę, by profil nie stracił biznesowego charakteru.
Nie rób tych rzeczy:
- Nie postuj zbyt często – daje to wrażenie, że jesteś spamerem, a nikt ich nie lubi.
- Nie postuj zbyt rzadko – ostatnio miałem klientkę, która wrzucała posty na Facebooka raz na miesiąc. Wyglądało to tak, jakby nie miała nic interesującego do powiedzenia.
- Nie linkuj automatycznie kilku profili na stronach społecznościowych.
Nie jestem specjalistą od marketingu i napisałem te porady zgodnie ze swoim doświadczeniem. Wybierz z nich to, co Twoim zdaniem sprawdzi się najlepiej i zacznij wdrażać te porady.
Jaką skuteczność ma Facebook i czy warto inwestować w to narzędzie?
Moim zdaniem, Facebook sprawdza się tylko w niektórych zastosowaniach biznesowych, natomiast w innych przegrywa z tradycyjnym e-mailem.
Kiedyś spotkałem się ze stwierdzeniem, że profil Twojej firmy polubią tylko te osoby, które już korzystały z Twoich usług i były z nich zadowolone. Jest w tym dużo prawdy, co oznacza, że walka o lajki i spamowanie wszystkich znajomych nie da Ci nic poza tym, że ludzie przestaną obserwować Twój profil.
Nieco lepiej sprawdza się publikowanie wartościowych informacji na temat tłumaczeń, języka czy różnych krajów, jednak ta strategia się nie sprawdza, gdy nie masz „prawdziwych”, zaangażowanych fanów. Osobiście staram się zmniejszyć ilość działań content marketingowych i zamiast tego wolę napisać e-maila do osoby, która jest naprawdę zainteresowana moimi usługami.
Jeśli jesteś tłumaczem i chcesz promować się na Facebooku, Twoim wrogiem będzie obcinanie zasięgów przez ten portal, a także ryzyko zablokowania konta reklamowego. Spotkało to kilku moich znajomych, dlatego stosuj się do zaleceń regulaminu.
Moim zdaniem, najlepszą opcją na Facebooku jest dołączenie do grup dla tłumaczy i śledzenie na nich informacji ma temat nowych zleceń. Zupełnie nie sprawdza się spamowanie na grupach swoimi ofertami lub polecanie własnego konta z innych – osoby, które są stale obecne na Facebooku na pewno zobaczą, że coś jest nie tak z Twoim profilem.
Pozostaje jeszcze jedna, najważniejsza kwestia – strata czasu na przeglądaniu informacji publikowanych przez naszych znajomych. Jeśli stale przebywasz nie tyle online (do czego jestem już przyzwyczajony), co na Facebooku, poświęcasz mniej czasu na naukę języka i tłumaczenia. Z tego powodu, Twoje umiejętności maleją.
Jeśli prowadzisz bloga i chcesz, by Twoje posty miały większy zasięg, możesz wykorzystać na przykład podłączenie profilu na tym portalu do bloga przez zewnętrzny portal i publikować je automatycznie. Wtedy Twoje posty pokazują się na Facebooku mimo że nie publikujesz ich samodzielnie.
Na imię mam Oskar i jestem rodowitym gdańszczaninem. Od dziecka związany jestem z tym miastem, gdzie pracuję jako lektor języka niemieckiego. Na co dzień zajmuję się przygotowywaniem tekstów na strony internetowe o tematyce lingwistycznej i ich korektą. Moja pasje do języków stale poszerzam, dużo czytając na ten temat i ucząc się. Dzięki temu mam spore doświadczenie i wiem dokładnie, jak teoria wygląda w praktyce. Chętnie przedstawię Wam swoje spostrzeżenia. Po pracy lubię gotować dla swoich przyjaciół.